NIE TYLKO W TEATRZE
3 marca licealiści z klasy III A (razem z paniami: Agnieszką Haczek i Anną Skalską) uczestniczyli w niezwykłej wycieczce do Krakowa. Jej głównym celem było powtórzenie i poszerzenie wiedzy humanistycznej, co – tuż przed maturą – jest niezwykle ważne. Chociaż była to typowa wycieczka przedmiotowa, dostarczyła uczniom naprawdę wyjątkowych wrażeń, czego potwierdzeniem są zamieszczone poniżej wypowiedzi oraz rozpromienione twarze uwiecznione na licznych fotografiach.
Na początku maturzyści zwiedzili wystawę „Szuflada Szymborskiej”, na której mieli okazję zobaczyć kolekcję zbiorów wielkiej poetki – jej wyklejanki, bibeloty, książki, przedmioty codziennego użytku i „dziwne”, czasem kiczowate prezenty od znajomych. Niektóre wzbudzały szczególną ciekawość: zapalniczka w kształcie okrętu podwodnego, ptaszek podający dziobem papierosy czy świnka – pozytywka – grająca po pokręceniu ogonem…
Wnętrze urządzone zostało w bliskim Szymborskiej, nieco surrealistycznym stylu. Otwierając kolejne szuflady i skrytki, uczniowie mieli okazję lepiej ją poznać, odkryć jej prywatne życie. W jednej z szuflad zobaczyli np. kolekcję używanych przez nią zapalniczek, w innej – zbiór muszli i minerałów, w jeszcze innej – wachlarze, okulary, teatralne lornetki… Zainteresowanie wzbudził oczywiście dyplom Nagrody Nobla i pozłacany medal noblowski. Niektórzy fotografowali się, siedząc na autentycznej kanapie noblistki, inni oglądali jej maszynę do pisania albo słuchali przez telefon, jak czyta własne wiersze… Można było również obejrzeć efekty „sesji fotograficznej” poetki z małpami, przyjrzeć się tytułom jej książek lub pooglądać inne ciekawe zdjęcia( np. przy tabliczkach z nietypowymi nazwami miejscowości).
Po godzinnym „spotkaniu” z Szymborską maturzyści przeszli do mieszczącej się w Sukiennicach Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku, gdzie wzięli udział w lekcji muzealnej poświęconej analizie i interpretacji dzieła sztuki. Uwagi pani przewodnik okazały się szczególnie cenne w kontekście nowej matury z języka polskiego. Bardzo ciekawa była również forma powtórzenia przekazanej wiedzy – uczniowie podzieleni na grupy odszukiwali w przestrzeni galerii wskazane obrazy i na kartkach odpowiadali na pytania dotyczące ich kompozycji, kolorystyki, tematu, symboliki…
Kulminacyjnym punktem wycieczki była wizyta w teatrze „Scena STU”, gdzie licealiści obejrzeli przedstawienie „Hamleta” w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego. Prezentujemy fragmenty ich recenzji.
„Miło, a nawet bardzo miło, było kolejny raz gościć w tym teatrze. Po pozostawiającym wyjątkowe wspomnienia „Weselu” – podekscytowani dostąpiliśmy zaszczytu obejrzenia kolejnej sztuki o „głośnym” tytule. „Hamlet”, a co za tym idzie Szekspir – ktoś ważny, kto miał istotny wpływ na kształtowanie światowego teatru… Prawda? Tak więc przed reżyserem i aktorami spore wyzwanie… Czy udało im się sprostać oczekiwaniom? Wszyscy, z którymi na ten temat rozmawiałem odpowiadali twierdząco, będąc pod ogromnym wrażeniem.
Ale czy naprawdę było się czym tak bardzo zachwycać? Znów wybitni aktorzy, niezwykła scenografia, wprawiające w osłupienie efekty specjalne, nadkomplet publiczności i owacja na stojąco… Czy to może się komuś podobać? Czy przeżywanie tego po raz kolejny nie jest nudne? Oczywiście ironizuję, bo to, czego doświadczyłem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Zabrakło chyba tylko fajerwerków, sztucznych ogni czy śpiewających słoni…
Ośmielę się stwierdzić, że byliśmy świadkami przedstawienia perfekcyjnego, dogranego w najdrobniejszych szczegółach; takiego, którego nie powstydziłyby się najlepsze teatry świata. Sto osiemdziesiąt minut wielkiego widowiska, a w nim: tańce, śpiewy, dynamiczne pokazy gimnastyczne, szermierczy pojedynek… Z drugiej strony – głębokie, skłaniające do refleksji monologi, specyficzna gra słów czy wreszcie zabawne dialogi. Mało?
To może zaciekawią Cię, Drogi Czytelniku, „czworonożni” aktorzy uroczo biegający po scenie? Nie będę zdradzał wszystkich szczegółów. Mam nadzieję, że zainteresowałem Cię tą sztuką i jeśli jej jeszcze nie widziałeś, to szybko nadrobisz zaległości. Kto wie, może Ofelia wręczy Ci fiołki albo „poczęstuje” subtelnym pocałunkiem w czoło…”
Seweryn Piksa
„Bardzo lubię dramaty Szekspira, a „Hamleta” szczególnie. Również „Scena STU” już kiedyś zrobiła na mnie wrażenie. Podoba mi się to, że jej twórcy odchodzą od konwencjonalnych pomysłów na tworzenie teatru. Widzowie siedzą blisko, często stają się nawet „grającymi” w sztuce aktorami.
Od początku spektaklu miałam wrażenie, że przeniosłam się do całkiem innego świata obecnego poza naszą rzeczywistością. W ciągu chwili zapadła niezwykła atmosfera, która sprawiła, że poczułam się jak zahipnotyzowana. Już wtedy wiedziałam, że uczestniczę w niesamowitym przedstawieniu. Nadzwyczajne efekty specjalne (burza i deszcz) to tylko początek. Byłam zachwycona grą znakomitych aktorów. O każdym z występujących można powiedzieć naprawdę wiele dobrego, ale szczególnie spodobała mi się Beata Rybotycka, która fantastycznie oddała charakter i elegancję Gertrudy. Na większą uwagę zasługuje także Andrzej Róg – odtwórca roli Poloniusza, idealnie do niej dobrany.
Największym zaskoczeniem była dla mnie kreacja Hamleta, w którego wcielił się Michał Mikołajczak. Już podczas wcześniejszej wizyty w „STU” przekonałam się, że „serialowy aktor” może pokazać więcej niż się od niego oczekuje. Jednak tym razem nie tyle zdumiał mnie aktorski talent, ile interpretacja postaci duńskiego królewicza. Hamlet został ukazany zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałam. Michał Mikołajczak przedstawił swojego bohatera jako cynicznego, trochę aroganckiego, ponurego, zawiedzionego na najbliższych młodzieńca. Do tej pory widziałam w Hamlecie nadwrażliwego idealistę, który nie potrafi odnaleźć się w rzeczywistości. Właśnie to nowe spojrzenie na bohatera sprawiło, że sztuka wydała mi się jeszcze ciekawsza. Aż trudno uwierzyć, że ta rola to teatralny debiut Michała Mikołajczaka. Myślę, że poradził sobie z nią znakomicie(!)
Słowa największego uznania należy pewnie skierować do reżysera – Krzysztofa Jasińskiego. Spektakl, który stworzył, był zdumiewający i zapadł w pamięć. Zrobione po przedstawieniu zdjęcia z aktorami to dodatkowo znakomita pamiątka.
Nie mogę ukryć, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Obiecałam sobie, że moja przygoda z teatrem nie zakończy się wraz z ukończeniem liceum, a do „Sceny STU” na pewno wrócę jeszcze nie raz.”
Karolina Kucia
„Największe wrażenie wywarła na mnie scena śmierci Ofelii – ukochanej Hamleta. Wcielająca się w nią aktorka wskoczyła do znajdującej się na scenie wody i zniknęła w jej falach. Jak to możliwe? Kiedy wcześniej do tej samej wody wszedł aktor grający Hamleta, sięgała mu zaledwie po kostki…
Wizyta w „Scenie STU” przyniosła mi wiele niesamowitych wrażeń i niezapomnianych chwil, a sam spektakl bardzo mi się podobał. Pobyt w tym teatrze to dla mnie realizacja dziecięcych pragnień. Każdy marzy o tym, aby grać na scenie, poczuć się prawdziwym aktorem, poznać popularnych w Polsce artystów. Krakowski teatr spełnia te marzenia i to jest niesamowite. Tutaj widz jest zarówno obserwatorem, jak i uczestnikiem przedstawienia. A po spektaklu może porozmawiać z wykonawcami i zrobić sobie wspólne zdjęcie. Bardzo mi się to podoba.”
Małgosia Faron
Więcej zdjęć z wycieczki można obejrzeć w galerii i na szkolnym facebooku.